76. Cel Naszej Ewolucji…

a.serce.

transkrypt:

Konflikty i chaos świata nas zmieniają… Cała ta przemoc sprawia, że łatwiej nam się przebudzić…
Wkrótce Coś odkryjemy… Coś, co zmieni nasze spojrzenie na wszystko…

Trzeba się otworzyć…
Otwórz się i uwierz, że jest coś więcej niż tylko to, co widzisz przed oczami…
Istnieje cały świat energii, który wkrótce zrozumiemy…, to jest prawdziwa dola człowiecza…

a.serce

Zauważajmy zbiegi okoliczności… Wszystko – co wokół nas się zadziewa –  dzieje się po coś…, ma na celu obudzenie nas…
Energia istnieje a ludzie… o nią walczą,  powodując wszystkie konflikty na świecie – między narodami, w rodzinach…
Jest tylko jedno rozwiązanie – otworzyć się…, znaleźć energię w sobie…
Każdy z nas jest częścią większej przemiany…, jesteśmy tu żeby coś zrobić…, jeśli będziemy temu wierni pomożemy ludzkości iść dalej…
Musimy usłyszeć wewnętrzny głos…

a.Cyclamen

Jeśli będziemy czujni, zobaczymy pewne idee, obrazy płynące nam do głowy…, idźmy za nimi a przyspieszymy rozwój wypadków…, trzeba wejść w ten strumień…

Wsłuchaj się w swoje wnętrze…, zwracaj uwagę jak, co wygląda… a coś się wydarzy…
Rzeczy nie zawsze są tym – czym się wydają…

Pomyłką jest – od razu myśleć o najgorszym…, zawsze szukaj głębszego znaczenia…, drugiego dna… to cię będzie podtrzymywać…

a.miłość

Wewnętrzny głos przekształca świat w Niebo, które już tu jest…
Wiedzieć – to znaczy znać nasze przeznaczenie…

Miej tylko oczy szeroko otwarte – zawsze coś się  wydarzy… 🙂

12 thoughts on “76. Cel Naszej Ewolucji…

  1. Piękny art, kochana Margo. Dziękuję.

    „Jeśli będziemy czujni, zobaczymy pewne idee, obrazy płynące nam do głowy…, idźmy za nimi a przyspieszymy rozwój wypadków…, trzeba wejść w ten strumień…”

    W strumień wspaniale jest wejść. Na przykład w strumień prawdy o sobie… 😉 Nie czuję już potrzeby, by coś przyśpieszać. Raczej czuję potrzebę, żeby pozwolić wszystkiemu, by działo się w swoim tempie. Nie wiem, czy to „słabość” czy „dar”, ale nie potrzebuję tego wiedzieć. 😉

    Wczoraj miałam „trudny” dzień. Ze sobą, w sobie… Miałam wcześniej zaskakujące mnie spotkanie z całkiem obcą mi osobą, która… poruszyła pewien wątek z mojej osobistej historii. I pozwoliłam sobie w momencie utraty uważności, żeby wciągnął mnie… taki jeden „wirek” (bardzo subtelne, bardzo inteligentne to było „podane”), że nawet nie zauważyłam, jak w to weszłam – ha, ha, ha).
    No i trochę mnie ten „wirek” osłabił. 😉 Alem zobaczyła to, co spowodowało, że dałam się wciągnąć. No, to teraz… dziękuję temu „wirkowi”. Jeszcze trochę czuję osłabienie – widzę i doświadczam, jak to może jeszcze osłabiać… I mogę wybrać, co „zasilam”… 🙂

    Pozdrawiam z ❤

    Polubienie

    • „..Nie czuję już potrzeby, by coś przyśpieszać. Raczej czuję potrzebę, żeby pozwolić wszystkiemu, by działo się w swoim tempie…”

      Takoż i ja odczuwam kochana JESTEM od… jakiegoś czasu… 🙂
      Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem co, kiedy i jak się zadziało…
      Czuję cudowną wewnętrzną równowagę i… spokój… 🙂 ❤
      Nawet mój mąż zwrócił na to uwagę, pytając mnie kilkakrotnie: „coś się stało ?”
      Nie – odpowiadam, nic się nie stało… i uśmiecham się i w duchu i do niego … 🙂
      Bo też sama czuję, że… jednak coś się stało…, nie bardzo tylko potrafię wyartykułować – co ?… 🙂

      W przeciągu kilkunastu ostatnich dni, doświadczyłam tylu dziwnych sytuacji i zdarzeń, że… śmiało by je można było rozłożyć na kilka dobrych miesięcy… albo i dłużej… 😀
      Wczorajszy dzień, podobnie jak u Ciebie – był jakby czymś w rodzaju… kulminacji…, takiej… wisienki na torcie, która miała chyba za zadanie sprawdzenia – niczym w pokerze: kładę pieniądze i sprawdzam !… 😀 – moich reakcji na różne „trudne” sprawy i sytuacje…, opisałam to na MŻ… 🙂

      Dziś rano po przebudzeniu, leżąc jeszcze w łóżku, odczułam cudny, wspaniały… spokój… ❤ Wiesz Piórko… było mi tak cudownie, że łzy wdzięczności zaszkliły mi oczy… 😉
      "Złapałam" też… przelotne wrażenie postaci ludzkiej zobaczonej we śnie…
      Muszę poszukać obrazka, bo… nie potrafię tego jakoś… określić…, taka postać człowieka…, gdzie widziałam wszystkie szczegóły naszej wewnętrznej budowy… żyły, tętnice, nerwy.., organy wewnętrzne… i… różnokolorowe przepięknie się kręcące czakry… Nawet teraz jak o tym piszę…, odczuwam jakąś dziwną… czułość…, niczym nie uzasadnioną radość… 🙂 ❤

      Dźwięczą mi w umyśle słowa:
      ” otwórz się i uwierz, że jest coś więcej niż tylko to, co widzisz przed oczami…” 🙂

      Polubienie

    • Bardzo się cieszę się, że to napisałaś/łeś 🙂 bo i ja po raz kolejny go obejrzałam także z zupełnie innej perspektywy 🙂 a to świadczy wystarczającą o naszych zdolnościach do… możliwości patrzenia.., odczuwania.., odbierania Rzeczy Istności z kilku różnych poziomów, płaszczyzn… 🙂

      Polubienie

  2. – „Energia istnieje a ludzie… o nią walczą, powodując wszystkie konflikty na świecie – między narodami, w rodzinach… Jest tylko jedno rozwiązanie – otworzyć się…, znaleźć energię w sobie…”
    Też tak myślę, Małgosiu 🙂
    Serdecznie Cię pozdrawiam 🙂 ❤

    Polubienie

  3. http://terrakot.eu/?p=331

    „Książka „Kto umiera ….” jest niezwykłym i poruszającym podręcznikiem. W kolejnych rozdziałach Levine porusza różne, trudne tematy związane z całym procesem umierania. Uczy nas, jak poradzić sobie z emocjami, które pojawiają się od momentu postawienia diagnozy o nieuleczalnej chorobie poprzez wszystkie etapy, aż do śmierci. Jak osiągnąć spokój ducha w ostatecznym momencie odchodzenia. Jak uśmierzać ból fizyczny nie tylko za pomocą środków farmakologicznych, ale także stosując medytacje, która kojąco działa na system nerwowy.

    Autor z całą mocą podkreśla, że śmierć i życie stanowią nierozłączną całość, a wartość życia mierzymy nie jego długością, a pełnią każdego przeżytego dnia. Zachęca do zakceptowania istnienia śmierci i traktowania jej jako normalnego etapu życia, a nie jako czegoś co w naszej zachodniej kulturze traktujemy jako porażkę medycyny.

    Stawiając pytanie „Kto umiera” szuka odpowiedzi na pytanie, kim właściwie jesteśmy i kim jest osoba, która umiera. Czy my to nasze ciało, może emocje które przeżywamy, a może coś jeszcze innego?

    Przez całą książkę przewija się temat w jaki sposób rozmawiać z ciężko chorymi. Dla wielu z nas bycie w takiej sytuacji, powoduje bezradność, a nawet paniczny strach. Wówczas czekamy na cud i wmawiamy sobie i innym, że wszystko będzie dobrze.

    Stephen Levin w swojej książce zachęca by zaakceptować śmierć, ponieważ świadomość jej istnienia powoduje bogate, lepsze, bardziej świadome życie co z kolei powoduje traktowanie śmierci jako „fascynującej przygody”. Takie podejście wydaje się nieprawdopodobne dla wielu z nas, tak bardzo przywiązanych do życia.”

    Polubienie

    • Kochana JESTEM, ponieważ już drugi raz ! moja uwaga zostaje zwrócona na tę książkę „Kto umiera ….”, więc ją… zamówiłam 🙂
      Czytałaś ją ?
      Jeśli tak, to porozmawiamy za kilka.., kilkanaście dni na jej temat… 🙂

      Polubienie

        • „…„Rozmowy o śmierci i umieraniu”, E. Kübler-Ross…”
          ~~~~~~~~
          Tak, to świetna książka i też ją czytałam, jak również „Życie po życiu” i „Życie przed życiem”, Raymonda Moody 🙂
          Na ówczesne czasy… było to dla mnie głębokim przeżyciem…, jak by…szokiem, że pacjenci… „przywróceni do życia” opowiadają o swoich doświadczeniach poza cielesnych…, a potem o regresjach hipnotycznych, gdzie przedstawione są doświadczenia osób z przed wcieleń cielesnych…
          Myślę, że to te właśnie książki obudziły we mnie poczucie… naszej poza cielesnej egzystencji…, i… teraz dopiero – jak piszę tę odpowiedź…, uświadomiłam sobie właśnie, od jak długiego czasu mój umysł zaprzątały myśli dotyczące… naszej egzystencji w innym wymiarze… 😉
          I choć wówczas, były to nowości na polskim rynku, to jakoś… specjalnie nie byłam zdziwiona tym, o czym czytam…
          Później… wyszły książki Michaela Newtona „Wędrówki dusz” i dalsze…, które w zasadzie potwierdzały jedynie to, o czym już się dowiedziałam… 🙂
          Przyznam szczerze, że z niecierpliwością czekam na… „Kto umiera…” 😉

          Polubienie

Dodaj komentarz